Serra de Tramuntana - 1

Między Andratx i Sant Elm
Majorka
Sant Elm
Błękit morza 
Sa Dragonera czyli Smocza Wyspa
Ses Fontanelles
Szlak przez chwilę oznakowany
Pas d’en Ponsa
Na szczycie Mola de s’Esclop
Smocza Wyspa

Wiatry Morza Śródziemnego

Przeszkody na szlaku

Zejście z Moli de s’Esclops

W drodze do Estellenç 

Widok na Estellenç 



 Góry Tramontany (po majorkańsku Serra de Tramuntana: od śródziemnomorskiego wiatru północnego) można przejść w 7 do 10 dni. Biegnie przez nie długodystansowy szlak GR221. 

Nie są zbyt wysokie, najwyższy szczyt, Puig Major, wznosi się na 1436 m n.p.m. Za to ich skaliste zbocza wyrastają bezpośrednio z morza! Pasmo zostało wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO jednak nie tylko ze względu na spektakularną rzeźbę terenu (klify, przepaście), ale także na dobrze zachowane, wielowiekowe ślady działalności człowieka: wapienniki, kamienne chaty i zbudowane tradycyjną techniką, ciągnące się nieraz na kilometry, mury. Mury wyznaczają granice parceli, ale przede wszystkim stabilizują strome zbocza, zamieniając stromiznę w tarasy. Wzdłuż nich bezpiecznie biegną zbudowane z tego samego kamienia ścieżki. Przez wieki chodzili nimi pasterze, węglarze i pielgrzymi, dzisiaj chodzą turyści. Technika budowy bez użycia cementu nazywa się techniką „suchego kamienia”. Od 1986 roku można się jej uczyć w jedynej w swoim rodzaju szkole zawodowej na Majorce. Dyplomowani „margerzy” utrzymują stare mury i ścieżki w należytym stanie oraz budują nowe. Szlak GR221 nosi zaś nazwę: Ruta de la piedra seca. 

Zapraszam na Majorkę!

Sobota, 29 października 
Port d’Andratx - Sant Elm - Finca Ses Fontanelles
+900/-620 m, 21,5 km, 7 godzin 

Na wyspę przylatuję w piątek wieczorem. Z ambitnego planu spaceru po mieście muszę zrezygnować: jest późno, a miasto jest większe, niż sobie wyobrażałam. Zadowalam się więc szybką kolacją w El Corte Inglés (hiszpańska sieć domów towarowych) oraz drobnymi zakupami i czym prędzej idę spać. 
Budzik dzwoni o 6:30. Śniadanie jem na dworcu, o 7:50 siedzę w autobusie do portowego miasteczka Andratx i o 8:50 wychodzę na szlak! 
Dziś łączę dwa etapy, o które GR221 został wydłużony na południe. Trasa nie wszędzie jest oznakowana, ale przy pomocy nieocenionego przewodnika Rothera bez problemu znajduję drogę do Sant Elm, a potem do ruin klasztoru La Trapa. 
Po Picos de Europa trochę trudno jest mi się przestawić na tak niskie góry, na wszechobecne morze, na zapach ziół i wrzosów. Swoją drogą to cud, że tu jeszcze coś rośnie. Gospodarz finki, w której zatrzymuję się na noc, mówi, że na Majorce nie pada już prawie od roku…
Finca, a jakże, zbudowana techniką suchego kamienia, rozciąga się na kilka hektarów w głębokiej dolinie. Energię elektryczną generują sami, wodę mają z cysterny, nie ma, oczywiście, zasięgu. Właściciele prowadzą małe schronisko (12 łóżek) i pensjonat. Schroniskowa sala na zdjęciach jakoś do mnie nie przemawiała, zabukowałam więc pokój, w którym stoi drewniane łoże z baldachimem. W pensjonacie można zjeść kolację, nawet wegetariańską, ale nie podają śniadań. W pięknej, starej kuchni można sobie coś przygotować samemu, o ile oczywiście zadbało się o prowiant. 
Przyniosłam w plecaku porcję płatków owsianych, ćwiartkę mleka roślinnego i owoce. Herbatę też mam, więc nie jest źle. 
Tylko ta kolacja raczej skromna, zupełnie zresztą niewspółmiernie do ceny. Ale cóż, mają w tym miejscu absolutny monopol na usługi hotelarsko - restauracyjne. 

Niedziela, 30 października 
Ses Fontanelles - Estellenç
+750/-860m, 14 km, 5,5 godziny


Przewodnik uczciwie informuje, że pierwsza połowa dzisiejszego etapu stanowi spore wyzwanie orientacyjne. „Szlak biegnie zniszczonymi przez pożar w 2013 roku stromymi zboczami. Wszędzie leżą resztki powalonych drzew, poprzerastane nową roślinnością (…) Wyżej, na wapiennej wysoczyźnie, ścieżki nie widać wcale. Trzeba szukać kopczyków”.
Błądzimy więc w gąszczu wysokich traw, kolczastych krzewów i kamieni: ja i czwórka Niemców, którzy spędzili noc w schronisku. Mapka w przewodniku i aplikacja maps.me pokazują, że ścieżka, jeśli jest, biegnie bardziej w lewo. Po lewej stronie mamy natomiast skalny stok, w który nie bardzo jest jak wejść. Widzę jednak w końcu miejsce, gdzie można się wspiąć, i postanawiam zaryzykować. Niemcy kręcą z niedowierzaniem głowami i zostają w dole, wśród chaszczy. Jeszcze niżej widzę parę z Turyngii, z którą wczoraj jadłam kolację. 
Znajduję drogę! Kopczyki kamieni prowadzą mnie przez miejsca, gdzie sama nie podejrzewałabym, że można przejść. Aplikacja potwierdza jednak istnienie ścieżki i tak nie tylko pokonuję dzisiejszy etap w dobrym czasie, ale i zaliczam szczyt Mola de s’Esclop (928 m).
Na szczycie stoją ruiny chaty, zbudowanej techniką suchego kamienia. Spotkani na podejściu Francuzi opowiadają mi, że w tej chacie mieszkał i prowadził obserwacje francuski fizyk i astronom, François Aragó.
Przybył na Majorkę w 1806 roku. Wkrótce potem Napoleon najechał na Hiszpanię i okoliczni mieszkańcy stwierdzili, że Aragó musi być francuskim szpiegiem i że trzeba go zabić, najlepiej od razu w chacie na szczycie góry. Na szczęście, również lokalni, współpracownicy naukowca zdołali go bezpiecznie sprowadzić w doliny, gdzie, co prawda, trafił do więzienia, ale tylko na trzy miesiące. Po tym czasie udało mu się zbiec, najpierw do Algierii, a potem do Paryża. Ruiny chaty dają dobre schronienie przed zimną tramuntaną, z czego korzystają właśnie chyba ze trzy rodziny z gromadką dzieci, które wyszły na Molę de s’Esclop w ramach niedzielnej wycieczki. Przy schodzeniu stromym, poszarpanym stokiem, dzieciaki podśpiewują melodię z Mission impossible. 
Piedra piedra piedra… i mówią do siebie: uważaj, bo jak się zabijesz, to nie będzie moja wina!
W Estellenç jestem już o 14-tej! Po raz pierwszy mam czasy przejścia krótsze, niż podaje Rother! To dobra wiadomość na dalszą drogę. 
O 16-tej z hotelowego tarasu widzę wchodzącą do wioski parę Niemców z Turyngii. W hotelu jest basen, jacuzzi i hammam. Skorzystam, czemu nie? 

Comments

Popular posts from this blog

Picos de Europa: 3

Picos de Europa: 4

Serra de Tramuntana - 4