Serra de Tramuntana - 4

Ensaimada
Radość na szczycie 
Widok z Massanelli
Widok z Massanelli
Ensaimada 
Widok na dolinę Lluc
Gaudí w Palma de Mallorca
Almudaina czyli pałac arabski 
Almudaina i katedra (Palma)
Miró (Palma)
Sztuka współczesna w ogrodach w Lluc
Es Frontó
Ogrody arabskie (Palma)
600-letnie (!) drzewo oliwkowe przed ratuszem Palmy
Lluc 
„Hondero”, pierwotny mieszkaniec Palmy (dosłownie: miotacz kamieni”)
 

Sobota, 5 listopada
Lluc - Puig de Massanella (1347m) - Coll de sa Batalla
+1100/-1000m, 15 km, 6 godzin marszu
- Palma de Mallorca

Wichura wyczyściła niebo nad wyspą. Tak krystalicznego powietrza nie było tu już od tygodni! - mówi mi kierowca samochodu, który popołudniu zabrał mnie z przełęczy …

Zrobiło się też chłodniej - idealne warunki, by wyjść na najwyższy (dostępny) szczyt wyspy! 
Rezygnuję więc z ostatniego etapu GR221, który biegnie w doliny, i wracam na Coll des Prat, skąd zaczyna się godzinne i całkiem wymagające podejście na skalistą bryłę szczytową. Wczorajszy wicher by mnie stąd zrzucił…
Mało rzeczy cieszy mnie tak, jak widoki ze szczytu, nic na to nie poradzę. 
Z Puig de Masanella widać cały łańcuch Tramuntany, całą wyspę z jej piękną linią brzegową, a daleko na północy rysują się kontury Minorki. 
Zejście kamienistą Śnieżną Równiną (Pla de sa Neu), a potem bardzo stromymi stokami góry Es Frontó, wymaga ogromnej uwagi. Co mniejsze kamienie zdają się być w ciągłym ruchu, w co większych woda wydrążyła głębokie szczeliny o ostrych krawędziach.
Wreszcie nie zawsze widoczna ścieżka nurkuje w ciemny las dębów korkowych i o 16:30 wychodzę na przełęcz Coll de sa Batalla, przez którą biegnie droga do położonego w centrum wyspy miasteczka Inca, skąd do Palmy można dojechać pociągiem. Przełęcz leży w głębokim cieniu, jest na niej bardzo zimno! 
Na szczęście po kilku minutach zatrzymuje się mocno zdezelowany samochód, w którym siedzi dwóch starszych i niezwykle wesołych majorkańczyków. Mogą mnie podwieźć mniej więcej połowę drogi, ale to wystarczy, by znaleźć się na równinie, gdzie będzie cieplej. 
Pasy na tylnym siedzeniu się nie zapinają, więc na serpentynach muszę się trzymać siedzenia przede mną. Panowie są nie tylko bardzo weseli, ale też dobrze zorientowani w sytuacji w Europie, w tym - w Polsce!
Do samej Inci podwożą mnie Niemcy, niezawodni w podróżach autostopem. Zaraz potem wsiadam w pociąg i jestem w Palmie o 17:45, na czas, by o 18-tej stawić się w miejscu, gdzie rozpoczyna się zabukowany przeze mnie tydzień temu guru walk pod tytułem: „Legendy i tajemnice Palmy”. 

Niedziela, 6 listopada
Palma de Mallorca

Nie przepadam za opowieściami o zbrodniach i torturach, bo i takowymi, oprócz legend i historii o niespełnionych miłościach, raczyła nas wczoraj przewodniczka. Ale tylko na tę wycieczkę mogłam się na wieczór zapisać, a zależało mi na kontakcie z hiszpańskim.
Dziś realizuję drugą część kulturalno-językowego programu: klasyczne oprowadzanie po mieście. Grupa jest maleńka, trzy osoby, tak więc dość szybko obchodzimy najważniejsze zabytki. Miasto pełne jest słońca, rześkiego wiatru od morza i zieleni. Szkoda, że nie można wejść do katedry, gdzie znajduje się największa rozeta europejskiego gotyku. Katedrę zbudowano w XIII wieku na fundamentach meczetu, który z kolei został wzniesiony na fundamentach świątyni rzymskiej. Taka jest historia miasta: wielowarstwowa, wielokulturowa. Jeden z kościołów kiedyś był synagogą. Majorkańscy Żydzi do dziś wtykają w szpary w jednej ze ścian karteczki z modlitwami. 
Mam jeszcze czas na wizytę w El corte Inglés i kupno sporej ensaimady. Zjemy jutro do porannej kawy! 
I tyle, moi kochani. Cieszę się, że razem
ze mną poznawaliście piękną Majorkę. 

Ps.

Podróż do Brukseli (z przesiadką w Zurychu) pełną mam nieprzyjemnych przygód. 
W książce, którą czytam w samolocie, natrafiam na tekst hiszpańskiego poety, Antoniego Machado, pt.: Consejos (Porady).
Tłumaczę go Wam na gorąco, pomógł mi się nie zdenerwować. Może się komuś przyda:)

Bądź cierpliwy, umiej czekać na przypływ 
- jak łódka przy brzegu - nie bojąc się wyjścia w morze.
Każdy, kto umie czekać, wie, że odniósł zwycięstwo;
bo życie jest długie, a sztuka - to zabawka.
A jeśli życie jest krótkie 
i przypływ nie sięga łodzi,
bądź cierpliwy, choćbyś nie wypłynął i czekaj,
sztuka jest bowiem długa, a poza tym - nie ważne.


Sabe esperar, aguarda que la marea fluya
 —así en la costa un barco— sin que al partir te inquiete. 
Todo el que aguarda sabe que la victoria es suya; 
porque la vida es larga y el arte es un juguete. Y si la vida es corta y no llega la mar a tu galera,
aguarda sin partir y siempre espera, 
que el arte es largo y, además, no importa.



Comments

Popular posts from this blog

Picos de Europa: 3

Picos de Europa: 4