Andaluzja 3
Czwartek, 24 lutego
Ronda - Montejaque
Andaluzja słynie z białych wiosek. Nie leżą one w dolinach, ale zwykle gdzieś w połowie góry, przyklejone do stoku. Każda taka wioska to labirynt wąziutkich, krętych i stromych uliczek, gdzie lepiej nie zapuszczać się samochodem (można się po prostu nie zmieścić). Powstały w czasach, gdy Andaluzję zamieszkiwali Arabowie, czyli grubo ponad 1000 lat temu.
Jedną z nich jest Montejaque, którą przewodnik poleca jako punkt wyjścia na długą wycieczkę po wapiennym masywie. Długą i samotną. W ciągu ośmiu godzin spotykam dwie osoby: Niemca, wędrującego szlakiem GR7 (szlak przez Andaluzję, którego najpiękniejszą część w górach Alpujarry przeszliśmy nie mniej niż cztery razy, w tym raz z Adasiem) i pasterkę, która właśnie wyprowadziła na łąki krowę z dwójką malutkich cielątek. „Nie mają jeszcze miesiąca”, informuje mnie, podnosząc wzrok znad smartfona.
Niebo się chmurzy, ostatnią godzinę idę w deszczu. W środku czuję ogromny smutek, niedowierzanie, niemoc i zimny strach...
Przypomniał mi się wiersz Zbigniewa Herberta z 1956 roku.
Herbert Zbigniew - Węgrom
Stoimy na granicy
wyciągamy ręce
i wielki sznur z powietrza
wiążemy bracia dla was
z krzyku załamanego
z zaciśniętych pięści
odlewa się dzwon i serce
milczące na trwogę
proszą ranne kamienie
prosi woda zabita
stoimy na granicy
stoimy na granicy
stoimy na granicy
nazywanej rozsądkiem
i w pożar się patrzymy
i śmierć podziwiamy
Piątek, 25 lutego
Ronda - Júzcar
W pochmurne dni nie lubię wychodzić wysoko w góry. Znajduję więc w przewodniku kilkugodzinną rundkę między wioskami Cartijama, Pujerra i Júzcar. Trasy łączące wioski są całkiem wymagające. By dojść z jednej do drugiej, zawsze trzeba zaliczyć głęboką na 200-300 metrów dolinę. Robi się z tego spora różnica wzniesień! Można za to obejrzeć i poczuć Andaluzję z bliska. Co powiecie na pomarańczowe i cytrynowe sady, rozpoczynające kwitnienie migdałowce, tarasujące drogę stada kóz lub owiec i biegające po stokach czarne świnie, z których robi się najlepszą szynkę świata, jamon ibérico? Świnki całe życie spędzają na wolności, żywiąc się wyłącznie żołędziami dębów korkowych i portugalskich.
Celem mojej dzisiejszej wycieczki jest Júzcar, jedyna wioska w Andaluzji, gdzie domki nie są białe, lecz niebieskie! W 2011 roku korporacja Sony Spain, z okazji premiery filmu The Smurfs movie, zapłaciła za przemalowanie wioski na najprawdziwszy smerfny kolor. Júzcar miał być wioską Smerfów tylko do końca kampanii promocyjnej filmu. Przez kilka miesięcy miejsce to odwiedziło, jak się szacuje, 95.000 turystów, co tak spodobało się mieszkańcom, że postanowili nie wracać do tradycyjnej, andaluzyjskiej bieli. Rozkwitł Smerfowy biznes: większe i mniejsze figurki bohaterów niebieskiej opowieści, sklepy z pamiątkami, smerfny hotel...
Z końcem 2020 roku Júzcar utracił prawo do zarabiania na Smerfach. Sklep z pamiątkami jest dziś zamknięty, a w całej wiosce uchowały się tylko dwie Smerfowe figury: stojący w centrum Papa Smerf i ukryty w rogu placu zabaw Smerf Mądrala, któremu niestety ktoś oderwał prawą rękę. Mieszkańcom pozwolono jednak zachować błękitne fasady, a Júzcar otrzymał oficjalnie przydomek Niebieskiego Przysiółka (Aldea azul zamiast dotychczasowego Pueblo de Pitufos, czyli wioska Smerfów)
Cała ta niebieskość o wiele weselsza by była pod błękitnym niebem. Dzisiejsze chmury nie pozwalają robić dobrych zdjęć. Ale cóż, jest jak jest.
Comments
Post a Comment