Andaluzja 1


Grazalema - Ronda
(tekst pod zdjeciami)






















Do imponującej serii znaków, czego nie wolno robić na szlaku, dodano równie imponującą listę instrukcji związanych z pandemią. Za łańcuchem pracownicy rezerwatu rozdają kaski ochronne wchodzącym na szlak. 
Szlak to Caminito del Rey, dosłownie dróżka króla, kiedyś ponoć najbardziej niebezpieczne przejście w górach Andaluzji, dziś turystyczna abstrakcja.
I ja dałam się tu zaciągnąć, trochę z górskiej, ale przede wszystkim chyba z zawodowej ciekawości: Caminito reklamuje się jako przykład turystki bezpiecznej i zrównoważonej, coś, co TRZEBA zobaczyć. 

Póki co, czekam, aż zbierze się moja grupa i - postanawiam napisać kilka słów. 
Pierwsze trzy dni mojej tygodniowej wycieczki do krainy białych wiosek spędziłam w Grazalemie - wiosce i masywie o tej samej nazwie. 
(Sobota, 19 lutego)
Sierra de Grazalema to góry głównie wapienne. Za sprawą pandemii popularne szlaki są prawie puste. Rundkę w dolinie rzeki Bocaleones pod wioską Zahara de La Sierra zaliczam w absolutnej samotności. 
Drugiego dnia (niedziela, 20 lutego) wychodzę w białe masywy szczytów El Simancón i El Reloj. Zimny wiatr napędza szare chmury, które razem z nami wychodzą na szczyt! My to ja, trójka Węgrów i dwie Hiszpanki z Sewilli, przesympatyczne kuzynki. Zastanawiamy się, czy nie schodzić tą samą drogą, dalszej części trasy nie widać. Kiedy jednak kończymy jeść, chmury podnoszą się na tyle, że można bezpiecznie kontynuować wędrówkę i zejść po stromym stoku Simanconu, a potem krótką granią przejść na bliźniaczy Reloj. W gratisie dostajemy coraz bardziej niebieskie niebo i krętą ścieżkę wśród fantastycznych wapiennych formacji.

Trzeciego dnia (poniedziałek, 21 lutego) korzystam z nabytego z trudem zezwolenia na wejście do rezerwatu ścisłego Grazalemy. Na jej wiecznie zacienionych północnych stokach rosną jodły hiszpańskie (Abies pinsapo), las nazywa się więc Pinsapar. Pachnie dokładnie tak samo, jak jodłowe lasy w Alpach!
Północne stoki pasm Sierra de Grazalema i Sierra de las Nieves to jedyne wilgotne miejsca w Andaluzji. W tym roku zima jest wyjątkowo sucha. Widać to po stanie wody w zaporach - takich jak ta przy wiosce Zahara de la Sierra, którą popołudniu kontempluję z panoramicznej ścieżki przy Puerto de las Palomas - dramatycznie niskim. 
Pod błękitnym niebem kołują sępy. Wypatrzyłam też orła królewskiego, tak przynajmniej mi się wydaje.

We wtorek (22 lutego) przeprowadzam się z Grazalemy do Rondy. Miałam w planach zejście do Zielonego Kanionu (Garganta Verde) - drugiego miejsca, na odwiedzenie którego zdobyłam specjalny glejt - ale dziś ponoć ostatni dzień stabilnej pogody. Szkoda mi go na ciemne kaniony, jadę więc w Góry Śnieżne, Sierra de las Nieves, by wyjść na najwyższych szczyt tej części Andaluzji, El Pico Torrecilla (1919 m n.p.m.).
Nb. najwyższym szczytem Andaluzji i całego Półwyspu Iberyjskiego jest górujący nad Granadą Mulhacén (3479m), na który wspólnie z André wyszliśmy w 2013 roku - żeby nie było. 
Przewodnik uczciwie podaje, że najwięcej adrenaliny dostarcza ... dojazd do punktu wyjścia na szlak prowadzący na Torrecillę (czyli wieżyczkę). Rzeczywiście, ostatnie 12 km jedzie się wąską, krętą i miejscami cholernie wyboistą drogą, a ja jadę maleńkim Cinquecento! Na szczęście na najbardziej stromym odcinku droga jest wyasfaltowana. Jakież jest moje zdziwienie, gdy na leśnym parkingu widzę autobus z wycieczką szkolną! Z drugiej strony, jego koła są o wiele wyższe, niż moje...

Sierra de las Nieves śniegu na pewno dawno nie widziała. Jej południowe stoki to skalna pustynia, tym razem z łupków i z piaskowców. Do wysokości 1600-700 m rosną tu jedynie pojedyncze dęby portugalskie (po hiszp. quejigales - tak też nazywa się ów leśny parking, skąd startuje szlak) i wszędobylskie kolczaste krzewy. Większość drzew jednak stoi sucha i poczerniała. Może był tu kiedyś pożar? Osobniki, od których odpadła już kora, bielą się dramatycznie na tle doskonale błękitnego nieba. 
Nawiasem mówiąc, ze względu na zagrożenie pożarowe niektóre szlaki Grazalemy od maja do końca października są dla turystów zamknięte. 
Na szczycie panorama zapiera dech. Jedne za drugimi pasma górskie i w końcu Morze Śródziemne. Na wschodzie widać ośnieżone szczyty Sierry Nevady („mój” Mulhacén!), na zachodzie widok ciągnie się aż po Gibraltar! Dzielę zachwyty z sympatyczną parą z Teneryf. Na Torrecillę dotarły też dwie dziewczyny, z którymi kilkakrotnie mijałyśmy się po drodze. Wyglądają na bardzo wysportowane, ale jedna z nich dostaje ataku paniki: mówi, że ma lęk wysokości. Na szczęście para z Teneryfy najwyraźniej wie, co robić w takich przypadkach, i deklaruje, że sprowadzi dziewczynę przynajmniej z podszczytowej stromizny. 
Spokojnie ruszam więc w dół. Powrotna część szlaku wiedzie przez północne stoki masywu: przepiękny, najpierw jodłowy, a potem mieszany las, który znów pachnie, jak zimowe Alpy.
O tym, że w tutejszych górach kiedyś bywało dużo śniegu, świadczą pozos de nieve: okrągłe, cembrowane lokalnym kamieniem studnie śnieżne, w których ubity śnieg przechowywano nawet przez cały rok. Latem, koniecznie nocą (chłód), zwożono go w kawałkach w doliny. Służył, jak się można domyślać, do przechowywania żywności i do chłodzenia napojów. Pozos mają po kilka metrów średnicy i do 10 metrów głębokości. Można je spotkać, oczywiście, na północnych stokach.




Comments

Popular posts from this blog

Picos de Europa: 3

Picos de Europa: 4

Serra de Tramuntana - 4